Strona główna

środa, 28 stycznia 2015

Emigracja zarobkowa

"Wyjeżdżam!" - coraz częściej młodzi, zdrowi, wykształceni i zdolni ludzie pakują przysłowiowe plecaki i opuszczają kraj. Gdzie indziej poszukują pracy i lepszego życia. Z Polską nie wiążą swojej przyszłości. Przestali ufać kolejnym władzom i głoszonym przez nie populistycznym hasłom. Mówią z goryczą, że tu się nic nie zmieni; ciągle będzie brakować miejsc pracy, bo nie buduje się fabryk, zakładów pracy. A te, które są, niejednokrotnie ledwo prosperują. A ludzie chcą żyć godnie i spokojnie. Nie boją się ciężkiej pracy (po 10-12 godzin dziennie), podejmują się jej, ale za uczciwe wynagrodzenie. Tam, za granicą, mają lepsze perspektywy. Jak wyjadą, często już nie wracają. Tam zakładają rodziny i wrastają w tamto środowisko. Przyjmują obce obyczaje, nie kultywując rodzimych.

Wielu ludzi żyje w Polsce w nędzy. I nie mają perspektyw na poprawę swego bytu. Ci odważniejsi lub bardzo zdesperowani pakują plecaki i wyjeżdżają. Pozostawiają swoje rodziny. Rozłąka nie sprzyja życiu rodzinnemu. Mnoży się tzw. sieroctwo emigracyjne. Najbardziej cierpią dzieci pozbawione obojga rodziców. Wprawdzie mają dostatek finansowy, ale boleśnie odczuwają brak na co dzień matki lub ojca. Ludzie nie mają innej alternatywy. Albo wyjazd za pracą i rozłąka, albo niedostatek, a nawet nędza. Nie godzą się na nędzę, buntują się i wyjeżdżają. Szukają swojego miejsca nawet w dalekich krajach. Znam osoby, które po ukończeniu studiów, nie mogąc znaleźć pracy w kraju, wyjechały do tak odległych miejsc jak Australia czy Nowa Zelandia. Jak sami mówią, tam znaleźli pracę, "zbudowali swoje gniazdo". Do kraju nie wrócą. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to ogromna strata. Ubywa nam ludzi młodych, zdolnych, wykształconych.

Obawiam się, że próby podejmowane przez kolejne władze nie odnoszą skutku. Doprowadza to do tego, że niektórzy ludzie "oduczyli" się pracować. Jest taka grupa, która nie chce podjąć żadnej pracy. Jak sami mówią, nauczyli się kombinować. Sprzedają puszki po piwie, dostają talony na bezpłatny obiad, MOPS trochę im pomoże i jakoś się żyje. Rodzi się patologia społeczna. A miało być tak dobrze, nasz kraj miał opływać mlekiem i miodem. Mieliśmy być szczęśliwi i bogaci. A jest tak jak zawsze.

Praca pozwala człowiekowi rozwijać się, zdobywać nowe doświadczenia. Człowiek czuje się ważny i doceniony. A pieniądze, które zarobi, dają mu poczucie bezpieczeństwa. Nie można tego ludzi pozbawiać. Ale skoro się to robi, nie można się dziwić, że młodzi, zdolni, wykształceni ludzie opuszczają swój rodzinny kraj. Czy jest im łatwo? Mówią, że nie, że tęsknią, z trudem wgryzają się w nowe warunki życiowe. Rekompensatą jest satysfakcja finansowa, docenienie fachowości i spokój jutra.
Grażyna Karaszczuk-Orda


Podobne posty: